A mianowicie chodzi o ostatnie wydarzenie (ostatni post) i wszystko zkończyło się zostaniem u nas Kory :)
Gdy pan który miał przyjechać po Korę chciał jej fotki.Gdy wysłałam mu je przez e-mile powiedział że zaraz przyjedzie.A miał do nas 140km.Gdy mama zobaczyła że prawie płaczę powiedziała żebym zadzwoniła go niego i powiedziała że ogłoszenie jest nieaktualne.Ale z czego? skoro nie mam nic na kącie? Tylko moja siostra miała ale nie chciała dać.Mama dała jej 10 zł za 5 sek. rozmowy.Gościu był straszie wkurzony bo już przejechał 40km.Ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło,bo w końcu docieniłam jakim przyjacielem jest moja terierka.
Uf... To dobrze, że nie oddajesz Kory :>
OdpowiedzUsuńJak się cieszę! :D
OdpowiedzUsuńTo dobrze, że wszystko jest tak jak miało być. Kora na pewno nie czułaby się u kogoś dobrze ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
jak dobrze! , ciesze się razem z Tobą,Kora na pewno jest uradowana :) , szkoda że to ostatni post ( nie wiem czy to mam na myśli )
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy i życzymy dalszej udanej przygody z Twoją terierką :)
Hurra!!!!!!!!! Wiedziałam, że jakoś to się ułoży.
OdpowiedzUsuńP.S Zapraszam do mnie.
Ulga...
OdpowiedzUsuńA już myślałam, że... nie, to nie pora na negatywne myślenie! Super, że wszystko świetnie się ułożyło...
pozdrawiam:D
Wiedziałam, że Kora zostanie ;-đ Ucałuj ja od nas.. Pozdrawiamy.
OdpowiedzUsuńOdwiedzam Twojego bloga od dość dawna i bardzo jest zachwycona Terrierką Korą. Naprawde super psinka, gratuluje. Az mnie przymuliło di ekrana jak zobaczyła post w których pisałaś że musisz oddac Kore! Dobrze że wszystko jest już w porządku! Zapraszam również do mnie, mam Yorkshire Terriera Lakiego.
OdpowiedzUsuńSuper, że jakoś się to ułożyło. Ja bym psiaka w życiu nie oddała, walczyłabym do końca. A jakbym musiała to zrobić, to chyba bym zamknęła się na resztę życia w moim pokoju.
OdpowiedzUsuń